Wokalista zespołu Meat Loaf śpiewał kiedyś wymownie: „I would do anything for love…”. To jedna z częstszych fraz jaką słyszę od właścicieli koni – deklarują, że z miłości zrobią dla nich absolutnie wszystko. Wszystko, poza nieustannie kontrowersyjnym karmieniem z ręki w ramach treningu.
Sklepy jeździeckie kusząc kolorowymi opakowaniami i wymyślnymi smakami powodują, że mimo wszystko po smaczki sięga wielu jeźdźców. Znaczna większość jednak wykorzystuje je raczej jako drobną przekąskę dla swoich koni niż faktyczne narzędzie w treningu. Koncepcja pracy jest święta, zwierzę ma obowiązek wykonywać obowiązki i właściwie mało komu przychodzi do głowy kwestia wynagrodzenia za włożony wysiłek. Jest to spowodowane tym, że wciąż obiegowa opinia powtarza, że odpoczynek i mistyczne „odpuszczenie” jest wystarczającą i najlepszą nagrodą samą w sobie.
Prawdą jest, że odpoczynek/odpuszczenie może być wzmocnieniem, a więc czymś co powoduje że dane zachowanie jest wykonywane chętniej i lepiej, ALE tylko i wyłącznie jeśli pracujemy na tzw. wzmocnieniu negatywnym czyli w skrócie R-. W negative reinforcement będziemy zatem „zabierać” koniowi to co dla niego nieprzyjemne, np. podobnie jak w ustępowaniu od nacisku – wywieramy nacisk, który jest mniej lub bardziej nieprzyjemny i kiedy koń odpuści dostaje nagrodę w postaci świętego spokoju. Podobnych schematów działań mamy w jeździectwie całe mnóstwo ponieważ niestety dziedzina ta jest dosłownie przesiąknięta użyciem presji. Sama w sobie nie jest ona zła pod warunkiem, że używamy jej na tyle delikatnie na ile jest to możliwe i na tyle często na ile jest to faktycznie konieczne. Warto jest również połączyć ją z wzmocnieniem pozytywnym w postaci głaskania, smaczków, pochwały słownej dzięki czemu uzyskamy tzw. warunkowanie instrumentalne. Pozwoli to koniowi na możliwość podejmowania decyzji i jednocześnie wzmocni decyzje pożądane przez nas. Bardzo łatwo jest popaść w nadużycia, agresję i frustrację co powoduje stopniową degradację naszej relacji z koniem. Co za tym idzie pojawiają się problemy behawioralne i koń próbuje wyrzucać z siebie swoje skumulowane emocje, „krzyczeć” i walczy lub popada w bezradność i staje się robotem na usługach swojego pana.
Reasumując, jeśli ktoś usiłuje Wam wmówić, że relacji z koniem nie da się zbudować jeśli wynagradzacie go jedzeniem, bo wtedy przestaje was szanować i robi wszystko tylko dla smaczków to zwyczajnie mówi nieprawdę. Drogi z grubsza są dwie – albo działamy tylko na presji i koń jest z nami, bo boi się odejść, boi się że zaraz przejdziemy do kolejnych „faz stanowczości” albo działamy na wzmocnieniu pozytywnym i koń jest z nami, bo po prostu chce. W całym karmieniu z ręki nie chodzi właściwie wcale o to co zwierzak dostaje, to jest tylko przekaźnik energii, narzędzie motywacji, wynagrodzenie za włożony wysiłek, a nie powód dla którego koń wykonuje dane elementy. Gdyby nie chciał ich wykonać, nie miał relacji z nami to nie zrobiłby ich bez względu na ilość kilogramów marchewek w zanadrzu. Cała magia polega na tym żeby poprzez jedzenie zbudować jak najwięcej pozytywnych skojarzeń, a co za tym idzie w efekcie stać się samemu wzmocnieniem. Konie, które są naprawdę dobrze uwarunkowane mogą wykonać dowolną ilość elementów ćwiczeniowych bez karmienia z ręki i bez oczekiwania na to, że ono wystąpi. Są na tyle wzmocnione we wszystkim co robią, że same ćwiczenia stają się dla nich wzmocnieniem. Nie ma to nic wspólnego z cyrkiem czy sztuczkami. To fakty naukowe i lata obserwacji ludzi, którzy promują trening pozytywny i alternatywne spojrzenie na zwierzęta, tak żeby żyło im się z nami lepiej. Jeśli ktoś neguje ten rodzaj pracy uważając, że to niebezpieczne albo głupie to zwyczajnie nie wie co pisze.
W przypadku obaw co do karmienia z ręki bądź chęci nauczenia się jak robić to dobrze warto rozejrzeć się za sprawdzonym behawiorystą, który pomoże i wszystko wyjaśni. Etyka jedzenia jest bardzo ważna, bo dzięki temu możemy uniknąć przykrych wypadków które zdarzają się, ale tylko i wyłącznie przez głupotę ludzi i nieznajomość tematu. Jest mnóstwo sposobów na bezpieczne karmienie nawet bardzo agresywnych koni.
Nie bądźmy dla swoich koni aż tak restrykcyjni. Nie oczekujmy od nich bycia idealnymi w każdym kroku. Na miłość i przywiązanie trzeba sobie zasłużyć, szczególnie w przypadku koni, które z natury nie są gatunkiem zorientowanym na człowieka. Warto czasem sięgnąć po coś co może nam pomóc i otworzyć nowe horyzonty – dla dobra naszej relacji.