Warszawa
796-915-628
kontakt@animaliaszkolenia.pl

Co robić kiedy nic się nie da zrobić, czyli deszcz, błoto i inne kataklizmy

Mieszkamy w kraju, w którym pogoda nas nie rozpieszcza. Gdyby spojrzeć na cały rok i przeanalizować ile właściwie mamy dni idealnych na to żeby faktycznie coś z koniem porobić, to może wyjdzie nam z nich tydzień. Oznacza to, że albo będziemy siedzieć i czekać na cud, albo nauczymy się dostosowywać naszą pracę do warunków.

Prawda jest też taka, że pogoda nie jest jedynym czynnikiem warunkującym to czy praca z koniem ma danego dnia sens. Jako właściciele powinniśmy nauczyć się myśleć kompleksowo i umieć ocenić kiedy odpuścić, a kiedy warto jest jednak coś zrobić, przy czym jeśli już się na to decydujemy to musimy wiedzieć co i na ile. Często dostaję pytanie jak tę tajemną wiedzę posiąść. Przede wszystkim musimy nauczyć się czytać swojego konia, poznać etologię gatunku. Ciężko jest zbudować wspólny język gdy nie wiemy jakich ,,słów” użyć, a co za tym idzie jak zbudować nasz system motywacji. Kolejnym ważnym składnikiem jest czas. Jeśli nie spędzamy z naszym koniem czasu, takiego zupełnie niezobowiązującego to choćbyśmy byli fantastycznymi etologami to wciąż zabraknie nam wiedzy dotyczącej stricte naszego konia – każdy jest inny i każdego trzeba się uczyć z osobna. Jako trenerzy naszych czworonogów mamy również obowiązek rozwoju. Najgorsze co możemy zrobić to utknąć w starych schematach treningowych, zamknąć się na wszystko co nowe i uparcie twierdzić, że to nie dla mnie, że ja nie potrafię i ja nie umiem. Żaden z trenerów światowej sławy nie urodził się z wiedzą, którą dzisiaj sprzedaje. Nauka wymaga pracy, ale jeśli chcemy żeby nasz koń był z nami szczęśliwy to powinniśmy podjąć ten trud również dla nas samych.

Kiedy zadbamy już o ten nasz wyżej wspomniany fundament i dołączymy do grona właścicieli świadomych należy nauczyć się jeszcze jednej rzeczy – kategoryzowania wymagań i ćwiczeń z nimi związanych. Oznacza to, że planując wizytę w stajni ze świadomością, że danego dnia będzie padać to musimy zadać sobie pytanie gdzie potencjalnie moglibyśmy pobawić się z naszym koniem i – co rekomenduję – stworzyć sobie mapę myśli. Najlepiej wziąć sobie czystą kartkę, napisać na środku nazwę naszego miejsca i wypisać co byłoby tam możliwe do wykonania mając na względzie nasz stały repertuar ćwiczeniowy. Biorąc pod uwagę, że zwykle większość z nas ma do dyspozycji niewielką przestrzeń – boks, skrawek terenu pod daszkiem – to najlepszą opcją będzie wzięcie na warsztat wszystkich aspektów życia codziennego traktując każdą sytuację jaką dzielimy z koniem jako sytuacje treningową. Warto dodać do tego drobny aspekt pracy na wolności, np. czyszczenie bez wiązania. Z pomocą w deszcz przychodzą również wszelkie zabawki edukacyjne – mata węchowa, sensoryczna, kong z warzywkami i meszem. Doskonałym pomysłem jest również wzięcie na warsztat kilku prostych sztuczek takich jak podnoszenie przedmiotów, buzi, uśmiechy, chód hiszpański. Wszystko można spokojnie zacząć w suchym miejscu na małej powierzchni.

Jedyne co nas ogranicza to nasze przekonanie, że kiedy pogoda robi się nieprzyjemna, a ujeżdżalnia zaczyna przypominać jezioro to od razu nie da się nic zrobić. Rozwiązań jest mnóstwo, wszystko jest kwestią tylko i wyłącznie naszej kreatywności i podejścia do tematu.

aut. Gabriela Adamczewska

Zapraszamy również na nasze szkolenia!

Newsletter
Zapisz się do naszego newslettera i...
Zapisując się do newslettera otrzymasz jednorazowy kod rabatowy na jedno zamówienie oraz dostęp do ekskluzywnych promocji tylko dla subskrybentów!
zgarnij 10% rabatu!
Newsletter
Zapisz się do naszego newslettera i...
zgarnij 10% rabatu!
Zapisując się do newslettera otrzymasz jednorazowy kod rabatowy na jedno zamówienie oraz dostęp do ekskluzywnych promocji tylko dla subskrybentów!